Naturalne podkreślenie loków i fal? Tak, da się! Stylizacja włosów kręconych i falowanych może kojarzyć się z syntetycznymi substancjami utrwalającymi – i słusznie! Większość stylizatorów, czyli żeli, kremów i pianek do włosów zawiera filmotwórcze i powlekające substancje, które usztywniają włosy nadając im kształt i utrzymują go. Co jeśli jednak chcesz podkreślać skręt włosów w pełni naturalnymi stylizatorami? Czy takie w ogóle istnieją?
Tak! Istnieją składniki pochodzenia naturalnego, które odpowiednio skomponowane pozwalają nawilżyć kręcone włosy, podkreślić ich naturalny skręt, a do tego utrzymać jego kształt. Na rynku dostępnych jest kilka tego typu produktów, m.in. od marek Hairy Tale Cosmetics, MaterNatura oraz Mawawo.
W tym artykule weźmiemy pod lupę dwa naturalne stylizatory, które miałyśmy okazję testować.
Naturalny żel i krem do kręconych i falowanych włosów
Jakiś czas temu premierę miały dwa stylizatory marki Anwen czyli pierwszej marki kosmetyków do włosów dopasowanej do potrzeb świadomej pielęgnacji włosów.
Te dwa kosmetyki to Good LOKing naturalny żel do stylizacji fal i Good LOKing naturalny krem do stylizacji loków. Jako że uwielbiamy temat stylizacji loków i fal to nie mogłyśmy nie wypróbować ich na swoich włosach. Efekty są zaskakujące bo całkiem inne niż po wszystkich stosowanych przez nas do tej pory produktach (a było ich całkiem sporo).
Co zawiera żel Good LOKing?
Naturalny żel do stylizacji Good LOKing oparty jest na utrwalającym polimerze pochodzenia roślinnego. Biorąc pod uwagę składniki PEH znajdziemy w nim sporo protein, które są uwielbiane przez fale (i nie tylko). Proteiny w kosmetykach do stylizacji pozwalają na mocniejsze podkreślenie skrętu, dodają włosom sprężystości.
W żelu Anwen Good LOKing mamy kilka różnych rodzajów protein: hydrolizowane proteiny ryżowe, owsiane oraz mniejsze cząsteczki protein w postaci aminokwasów. Poza proteinami znajdziemy w składzie naturalne substancje filmotwórcze i utrwalające. Niektóre z nich to humektanty, które jednocześnie nawilżają wiążąc wodę i formując skręt włosów. Żel nie zawiera gliceryny, za to inulinę, która nawilża włosy nie pusząc ich. Dodatek ekstraktu z czerwonych wodorostów wygładza włosy i nadaje im blasku. Dodatek skrobi kukurydzianej sprawia, że włosy są sypkie, niepoklejone, a dodatkowo skręt jest dzięki niej mocniej podkreślony.
Co zawiera krem Good LOKing?
Naturalny krem do stylizacji Good Loking zawiera sporo emolientów i ich lżejszych, naturalnych alternatyw o działaniu jak silikony. Dzięki temu włosy są maksymalnie wygładzone i bez puchu. Ze składników PEH krem zawiera już wspomniane emolienty, wiążące wodę humektanty i proteiny pod koniec składu. Utrzymanie skrętu jest możliwe dzięki naturalnym polimerom i ekstraktom z siemienia lnianego i chia. Dodatkowo zawiera odżywcze ekstrakty (m.in. lipokompleks ceramidów, glikolipidów i fosfolipidów), które sprawiają, że stylizacja ma dodatkowe odżywcze działanie dla włosów. Podobnie jak żel, krem zawiera skrobię, która świetnie współgra z humektantami i zapewnia sypkość włosów. Konsystencja kosmetyku jest wyjątkowo jedwabista.
Jak wypadły te stylizatory lokach?
Obie używałyśmy obu produktów zarówno solo jak i z różnymi odżywkami bez spłukiwania. Żel na moich (Asia) kręconych włosach dawał przede wszystkim silne nawilżenie, zbicie włosów w pasma i podkreślenie skrętu. To, co jednak najbardziej rzucało się mi w oczy po użyciu tego żelu to niesamowity blask włosów! Nie pojawił się puch, a pasma były wyraźnie błyszczące już od samej nasady. Żel zarówno solo jak i z żadną odżywką bez spłukiwania nie robił mocnych sucharków, co często ma miejsce po użyciu typowego żelu do stylizacji.
Przy wysuszeniu dyfuzorem skrętu był podkreślony, ale w naturalny sposób. Niestety, efekt nie utrzymywał się długo i kolejnego dnia włosy miały już znacznie rozluźniony skręt i pojawiło się trochę puchu. Moje włosy (loki 3B, wysokoporowate) nie przepadają za proteinami w stylizacji. Dają mi efekt kruchości i puchu. Tutaj jednak było to dobrze zrównoważone poziomem zmiękczenia i nawilżenia włosów. Żel najlepiej wypadł u mnie w duecie z odżywką bez spłukiwania Humektantowa Gruszka.
Ta odżywka bez spłukiwania daje mi silne nawilżenie włosów i optyczne powiększenie fryzury. W duecie z tym żelem otrzymałam efekt lekkości, delikatnej puszystości i podkreślenia mojego naturalnego skrętu. Polecam stosowanie małych ilości żelu, jeśli chce się osiągnąć właśnie taki naturalny efekt i trzeba uważać, żeby nie nakładać go zbyt blisko nasady, bo to mocne nawilżenie potrafi niestety pozbawić objętości u nasady.
Z kolei krem do loków to genialny kosmetyk na moje włosy do stosowania solo! Wspaniale się go rozprowadza po włosach. Daje wręcz efekt takiej aksamitności w dotyku. Zmiękcza włosy, zbija je w pasma zgodnie z naturalnym skrętem. Po jego użyć czuć dogłębne nawilżenie – powiedziałabym, że takie związanie wody we włosach. Mimo że dla mnie lekki puch jest normą przy moim typie skrętu (tym bardziej na rozjaśnianych pasmach) to ku mojemu zaskoczeniu po użyciu tego produktu puch praktycznie nie był widoczny!
Po użyciu nie pojawiły się sucharki, ale to częste w przypadku kremów. Pojawił się efekt silnego zbicia włosów w pasma, ale bez utwardzania – podobnie jak było przy żelu. Takie „miękkie sucharki” wystarczyło tylko delikatnie odgnieść. Efekt stylizacji nie utrzymywał się jednak długo – także podobnie jak w przypadku żelu. Kolejnego dnia nie pojawił się jednak taki puch jak po żelu, a raczej tylko rozluźnienie skrętu. Dla mnie jednak nie jest to tak istotne i nie przejmuję się tym. Ten krem na moich włosach wypadł najlepiej z Humektantową Gruszką (chyba już wiesz, że to mój ulubieniec :D). Mała ilość Gruszki + mała ilość kremu Good LOKing + metoda raking + suszenie dyfuzorem i efekt na moich włosach jest dokładnie taki, jaki lubię.
Jak wypadły te stylizatory na falach?
Krem do stylizacji świetnie sprawdził mi się szczególnie przy szybkich myciach. Nie utrzymywał skrętu na długo jednak dawał włosom dużą miękkość i blask. Fale były delikatnie podkreślone i zdefiniowane jednak z czasem efekt się osłabiał co jednak ma u mnie miejsce przy zastosowaniu większości stylizatorów. W odróżnieniu jednak od wielu innych kremów do stylizacji, które stosowałam ten nie kleił włosów co zdecydowanie jest jego dużym atutem.
Krem ten dodatkowo dawał efekt delikatnego dociążenia kosmyków (np. jak po masce emolientowej) więc szczególnie dobrze sprawdzał się w połączeniu z lżejszymi BSami np. Anwen Humektantowa Gruszka i Anwen Proteinowe Liczi. W przypadku zastosowania go w duecie z Emolientową Morelą dawał już niestety efekt lekkiego obciążenia włosów więc tych dwóch produktów raczej nie łączę w jednym myciu (mam dosyć cienkie włosy).
Żel do stylizacji natomiast dawał u mnie typowo średnie utrwalenie, a więc skręt nie znikał od razu po myciu i suszeniu ale też nie utrzymywał się do dnia kolejnego. W użyciu jest bardzo przyjemny – lekka, żelowa konsystencja bardzo dobrze “wtłacza” się we włosy i ma się wrażenie, że włosy wręcz go piją. Żel nałożony nawet w większej ilości nie kleił i nie plątał moich włosów, a jednocześnie dobrze utrwalał moje fale.
Ostatnio w stylizacji stawiam właśnie na delikatniejsze utrwalenie w związku z czym produkt ten jest obecnie jednym z najczęściej stosowanych. Po jego użyciu włosy są delikatnie utrwalone, lekkie i pełne objętości ale bez efektu nadmiernego puchu (delikatny puch zawsze pojawią się na moich włosach :)). Żel ten sprawdził się dobrze ze wszystkim BSami od Anwen (Humektantowa Gruszka, Emolientowa Morela i Proteinowe Liczi) przy czym najlepsze efekty zauważalne były przy zastosowaniu go łącznie z Proteinowym Liczi – wówczas skręt był widocznie podkreślony, a włosy pełne objętości.
Komu się sprawdzą i z czym łączyć te stylizatory?
Zarówno żel i krem to dobry wybór przede wszystkim dla fanów naturalnych formuł. Przypadną do gustu też osobom ceniącym delikatniejsze podkreślenie naturalnego skrętu, a nie mocne poklejenie i twarde, trudne do odgniecenia sucharki. Zarówno żel jak i krem to także świetna opcja dla fanów szybkich stylizacji, np. jednym kosmetykiem.
Jeśli zależy Ci na maksymalnym odżywianiu włosów, wzmacnianiu ich także poprzez zastosowane stylizatory to nowości Anwen to też coś dla Ciebie. Standardowe kosmetyki do stylizacji powlekają włosy, a nie zawsze zawierają substancje odżywcze. Tutaj znaczna część składników będzie odżywiać włosy, a nie tylko nadawać im kształt i utrwalać. To istotne szczególnie dla osób, których włosy są cienkie, delikatne, podatne na zniszczenia. Sprawdzą się włosom, które już są zniszczone i potrzebują stałego nawilżania, wzmacniania i odżywiania.
Osoby, które nie znoszą puchu na swoich włosach zdecydowanie powinny sięgnąć po krem Good LOKing. Jeśli dodatkowo zależy Ci jednak na utrwaleniu włosów to połącz stylizację kremem z dodatkiem standardowego utrwalającego żelu na koniec. Świetnie sprawdzić może się też połączenie Proteinowego Liczi z kremem – proteiny z tego BSa podbijają skręt, dodają lekkości, a krem wygładza je, zmiękcza i nadaje kształtu. Takie połączenie będzie świetne szczególnie dla fal. W przypadku żelu łączenie go z Proteinowym Liczi może dać efekt kruchości i sztywności na włosach wrażliwych na działanie protein. Za to połączenie go czy z Humektantową Gruszką czy z Emolientową Morelą będzie dobrym wyborem, który zrównoważy cały PEH w stylizacji.
Podsumowując
Te stylizatory to prawdziwe perełki w stylizacji kręconych i falowanych włosów ze względu na bogaty skład i naturalne formuły. Ich działanie jest nieco inne niż typowych produktów stylizujących, ale to zdecydowanie kosmetyki, które docenią posiadaczki i loków i fal.
Miałyście okazję już je używać? Jakie są Wasze obserwacje?
Wpis powstał we współpracy z marką Anwen.