Chciałbym Ci możliwie rzeczowo (bo raczej nie krótko) przedstawić, jak kiedyś wyglądała moja pielęgnacja włosów i jak zmieniła się pod wpływem świadomej pielęgnacji. Mam nadzieję, że ten wpis pomoże Ci w rozpoczęciu działania i pracy nad Twoimi włosami.

Moje włosy kiedyś

Moje włosy od zawsze (a właściwie od kiedy skończyłam roczek) były mocno kręcone. W podstawówce czy gimnazjum, z tego co pamiętam, rozczesywałam je na sucho, ale nie codziennie, zazwyczaj przed myciem. Z czasem rozczesywałam je jedynie palcami kiedy były mokre, a na sucho czesałam raz na dwa tygodnie lub raz na miesiąc, bo uważałam, że „tak trzeba”. Oczywiście rozczesywanie trwało dosyć długo i było nieraz bolesne, ale byłam tego świadoma. Chciałam oczywiście mieć proste tak jak wszystkie dziewczyny, mimo że nikt nigdy nie dokuczał mi ze względu na moje włosy, a wręcz przeciwnie, większość osób się nimi zachwycała. Nie rozumiałam tych zachwytów, przyjmowałam je, ale nie potrafiłam tego zrozumieć – po co komu taki „kłopot” na głowie? Włosy podcinała mi mama, zazwyczaj były one w długości do ucha, dosyć krótkie.

W momencie pójścia do liceum moje nastawienie zaczęło się zmieniać. Zaczęłam postrzegać swoje włosy jako swój znak rozpoznawczy i zawsze kiedy ktoś zwracał na nie uwagę to miło przyjmowałam takie komplementy. Przestałam ścinać włosy tak krótko, ale i tak one zawsze rosły do długości kawałek za ramiona i tyle. Nie zwracałam uwagi na podcinanie końcówek, robiłam to jak mi się przypomniało.

Nie robiłam jednak wówczas z włosami nic specjalnego. Od lat moja pielęgnacja wyglądała identycznie:

  • szampon drogeryjny (z SLS, wiadomo),
  • szorowanie włosów, w dużej mierze skupiałam się na długości, a nie na skórze głowy.
  • Potem czasami jakaś odżywka na 2 minuty, spłukane,
  • ręcznik frotte na głowę, często chodzenie spać w mokrych włosach, nawet spiętych,
  • nosiłam mocno związane koki.
  • Nie prostowałam włosów, zrobiłam te ze 2 razy w życiu z ciekawości, ale jednak nigdy nie chciałam robić tego na co dzień.
  • Czasami nakładałam zamiast odżywki do spłukiwania jakąś odżywkę bez spłukiwania (z Ziaji), wydawało mi się wówczas, że miałam wtedy o wiele ładniejsze włosy.
  • Oczywiście zazwyczaj miałam okropne kołtuny, bardzo suche włosy, ale myślałam, że ja po prostu JUŻ TAK MAM.
Kliknij, żeby powiększyć!

Małe zmiany

Będąc już na studiach, siostra (która zaczęła w międzyczasie interesować się świadomą pielęgnacją, czytaniem blogów itd.) zaczęła co rusz podrzucać mi jakąś radę czy ciekawostkę, żebym zrobiła coś z włosami bo mam takie piękne i jakbym tylko chciała zadbać to mogłabym mieć naprawdę cudne loki. Namówiła mnie np. do spróbowania olejowania, nałożenia maski na dłużej na włosy czy nałożenia jakiegoś kremu do loków. Włosy rzeczywiście były wtedy o wiele ładniejsze, ale uznawałam, że to taka jednorazowa sytuacja, a za następnym myciem i tak wyjdą jak im się uda, więc jakoś nie przywiązywałam do tego wagi i używałam tego, co było pod ręką.

Po jakimś czasie kupiłam stylizator – krem do loków z Joanny. Zauważyłam, że gdy nałożyłam go na włosy po myciu i ugniotłam (jak kazała mi robić siostra) to włosy potem były fajnie zbite w loki, więc zaczęłam robić tak częściej. Nie zwracałam żadnej uwagi na składy, kierowałam się etykietkami kupując coś i poleceniami, które Karolina znajdowała na blogach. Maski, których wtedy używałam to jakieś z Pantene, Glisskur, jakaś jedna fryzjerska, której nazwy nawet nie pamiętam.

Kolejny etap to kiedy Karolina powiedziała mi: spróbuj umyć włosy maską, Kallosem, co mnie ogromnie zszokowało. Ale jako to umyć, maską?! Ku mojemu zdziwieniu włosy były rzeczywiście o wiele ładniejsze, ale potem często z lenistwa myłam na szybko samym szamponem.

Bywały sytuacje, że robiły mi się takie straszne grube kołtuny, że wręcz płakałam próbując je rozczesać i mówiłam, że obcinam te włosy bo już nie mam do nich siły. Wtedy Karolina mówiła: weź, daj, nie możesz ich tak drzeć. I rozczesała mi je na mokro, na odżywce.

Kliknij, żeby powiększyć!

Początek świadomej pielęgnacji

W tamtym roku zaczęły mi się bardzo podobać blond loki i uznałam, że kiedy skończę studia to zrobię sobie takie delikatne sombre. Co jakiś czas wspominałam coś na ten temat. Wtedy Karolina podesłała mi filmik Curly Madeleine o rozjaśnianiu włosów i… tak się zaczęło. Obejrzałam wszystko u Magdy na kanale, zaczęłam tez sporo słuchać Agnieszki Niedziałek. Postanowiłam, że muszę spróbować umyć moje włosy metodą OMO.

Kupiłam kilka kosmetyków, chciałam się dobrze przygotować. Rozpisałam sobie na karteczce jakie po kolei kroki wykonam, co się kiedy zmywa, nakłada itd. Oczywiście wszystko konsultowałam z siostrą.

Kliknij, żeby powiększyć!

Włosy wyglądały cudownie już po pierwszym myciu. Byłam niesamowicie szczęśliwa! W życiu nie pomyślałabym, że mam coś tak pięknego na głowie!

Kliknij, żeby powiększyć!

Zmiany jakie wówczas wprowadziłam to:

  • mycie metodą OMO, zabezpieczanie włosów odżywką na długości
  • suszenie dyfuzorem (później już częściej naturalnie)
  • nakładanie odżywki bez spłukiwania i stylizatora
  • ugniatanie przez koszulkę bawełnianą
  • olejowanie na podkład i na sucho, co mycie lub co dwa.

Zaczęłam też coraz bardziej zgłębiać o co chodzi z równowagą PEH. Zapisywałam mycia, efekty (dalej tak robię). Próbowałam też tego, co sprawdzało się Karolinie, ale jak się potem okazywało, nie zawsze to samo dawało tak samo fajne efekty jak u niej.

Dużo też czytałam i słuchałam na temat pielęgnacji, zaczęłam obserwować rożne konta na Instagramie i dołączyłam do grupy Curly Girls Polska. Wtedy też uznałam, że fajnie byłoby w prosty sposób (graficznie) przedstawić pielęgnację, by osobom początkującym było łatwiej zacząć oraz żeby nie zniechęcali się tym, że to za trudne i nie poddawali na starcie, bo „i tak tego nie ogarną”. Ciężko było mi wtedy znaleźć proste i przystępnie pokazane informacje, szczególnie w graficznej formie, która w moim przypadku (jestem wzrokowcem) szybko trafiała by do głowy. Mało kto wówczas poruszał też temat pielęgnacji fal i włosów typu wurly, takich jak ma Karolina, a znacznie różni się ona od standardowej pielęgnacji wysokoporowatych, suchych loków. Wtedy narodził się pomysł, by razem z siostrą wspólnie dzielić się naszymi doświadczeniami ze świadomej pielęgnacji, ale to temat na inną historię… 🙂

Kliknij, żeby powiększyć!

Rozjaśnianie i cięcie

Jak już wcześniej wspomniałam włosy od dziecka podcinała mi mama, a poza tym nie przywiązywałam nigdy do tego większej wagi. U fryzjera byłam dosłownie kilka razy w życiu. Z tego co pamiętam wtedy byłam zadowolona z efektów, włosy były lekkie (bo wysuszone dyfuzorem), ale już od kolejnych myć zachowywały się jak to moje włosy, nie zwracałam uwagi czy cięcie coś zmieniło. Później końcówki podcinałam sama, ale zupełnie nieprofesjonalnie i „na oko”.

Po około 1,5 miesiąca świadomej pielęgnacji postanowiłam pójść do fryzjera, żeby obciąć końcówki i zrobić sobie sombre, na które tak chorowałam od dłuższego czasu. Wiedziałam, że to je wysuszy, ale byłam przygotowana i wiedziałam co robić (Olaplex i te sprawy).

Sombre robiłam u pani Ani z salonu Fryzjernia na ulicy Koralowej w Lublinie, podcinałam też tam końcówki, ale włosy dalej miałam ścięte na prosto. Byłam zachwycona efektem! O taki efekt mi chodziło. Minęło od tamtego czasu prawie rok, a ja dalej mam efekt włosów muśniętych słońcem. Stylizacja w salonie jednak nie do końca mi się podobała, dlatego prawdziwe efekty zobaczyłam dopiero po pierwszym myciu. Rozjaśniła mi się twarz, włosy aż błyszczały, loki było bardziej widać, były podkreślone. To było pod koniec sierpnia 2019 roku.

Kolejny raz sama podcięłam końcówki gdzieś w październiku. W grudniu włosy miałam chyba najdłuższe kiedykolwiek w życiu (jak dla mnie!). To było dziwne uczucie, gdy włosy dotykały mi pleców gdzieś około stanika, nigdy wcześniej takich nie miałam (o tym, co mogło spowodować taki przyrost piszę w kolejnym podpunkcie). Uznałam, że są na tyle długie i zadbane, że mogę spróbować pójść do innego polecanego fryzjera, żeby tym razem zdecydować się na odważniejsze cięcie podkreślające moje loki.

Pod koniec stycznia poszłam na cięcie do pana Marcina z salonu Megan Studio na Koralowej w Lublinie. Zaufałam mu całkowicie, wiedział co nieco o świadomej pielęgnacji cięciu kręconych włosów. Powiedziałam, że chcę mieć ładne warstwy, a nie ścięte na prosto włosy, że chciałabym, żeby ładnie układały się wokół głowy. Pan Marcin zrobił mi cieniowanie, włosy były znacznie krótsze, ale dostały cudownej lekkości. Po wyjściu z tego salonu włosy wyglądały pięknie, była to inna stylizacja niż moja standardowa, ale bardzo mi się podobała.

Kliknij, żeby powiększyć!

Potem kolejny raz to już samodzielne, bardziej świadome podcinanie końcówek w marcu i teraz w maju. Planuję niedługo ponownie rozjaśnić włosy, żeby blond zaczynał się nieco wyżej.

Przyrost włosów

Od lipca do grudnia tamtego roku włosy urosły mi jak nigdy! Próbowałam wówczas różnych wcierek. Była chwilę Banfi, serum olejowe Kerabione, Sattva, Joanna Konopie, hydrolat rozmarynowy. Stosowałam też suplement Kerabione, suplement na mocne włosy od Doppelherz. Największy przyrost zauważyłam właśnie podczas stosowania kuracji z Kerabione. Moja skóra głowy najwyraźniej polubiła oleje. Zakończyłam tę kurację około września. Cieszyłam się jak dziecko, że w końcu jest praktycznie zero wypadających włosów, żadne włosy nie leżą gdzieś na podłodze, z sitka też wyjmowałam dosyć mało.

Niestety, w grudniu wypadanie się nasiliło, zauważyłam większe prześwity, więcej kłębków włosów gdzieś na podłodze. Zaczęłam brać różne suplementy, dużo wcierać. Mimo że włosy znacznie rosły pod podcięciu to jednak też ciągle wypadały. Sytuacja dopiero teraz zaczęła się normować, gdy od jakiegoś czasu zrobiłam przerwę w suplementach. Biorę magnez, witaminę D, brałam wcześniej także żelazo. Zamierzam zrobić dokładniejsze badania tarczycy, jako że siostra i mama mają niedoczynność więc może to dotyczyć także i mnie. Skupiłam się też bardziej na skórze głowy. Moja skóra dosyć szybko się przetłuszcza (sporo też trenuję, więc skóra głowy się poci), dlatego stosuję regularne peelingi, staram się dokładniej ją myć i obserwować na kamerce co się dzieje i zmienia. Wprowadziłam nakładanie oleju zmieszanego z żelem aloesowych na skórę głowy przed myciem, to bardzo ją nawilża i uelastycznia. Zauważyłam też, że często mimowolnie dotykam skóry głowy, co może być także czynnikiem sprzyjającym przetłuszczaniu. Na razie odstawiłam wcierki, daję skórze głowy odpocząć. Myślę, że niedługo zacznę z powrotem stosować wcierkę Sattva Henna i Amla lub Nowa Kosmetyka na przemian z wcierką na bazie oleju (np. rycynowego i sezamowego, taką kiedyś robiłam).

Kliknij, żeby powiększyć!

Obecna pielęgnacja

Kilka rzeczy na pewno się zmieniło odkąd zaczęłam świadomie dbać o włosy. Na pewno nie zmieniło się to, że ciągle się uczę, obserwują, wysnuwam wnioski i swoimi doświadczeniami pomagam razem z siostrą innym. Zmiany jakie nastąpiły to:

  • Z pewnością staram się już nie kupować dużo kosmetyków naraz, gdyż na początku świadomej pielęgnacji chciałam wypróbować ABSOLUTNIE WSZYSTKO. Teraz spokojnie denkuję sobie maski i inne produkty, zazwyczaj dbam o to, by moje ulubione stylizatory i bs zawsze były pod ręką.
  • Pamiętam o przewadze emolientów w mojej pielęgnacji. Oczywiście dostarczam włosom też innych substancji, ale to jednak emolienty stanowią podstawę pożywienia moich wysokoporów. Nie boję się też używania masek z silikonami, ale zawsze staram się pamiętać o tym, by regularnie oczyścić długość włosów z możliwej nadbudowy.
  • Nie boję się zastosować minimalnego mycia, potrafię sobie odpuścić, wiem, że moje włosy i tak są dla mnie ładne, a nie potrzebuję dawać na nie milion rzeczy, daję im czasami odpocząć. Wówczas myję tylko skórę głowy szamponem, nakładam maskę, zostawiam na kilka minut, spłukuję i wgniatam we włosy np. tylko Cantu Activator.
  • O wiele większą wagę przywiązuję do dbania o skórę głowy. Pamiętam o regularnych peelingach, nawilżaniu, natłuszczaniu. Ostatnio stosuję peeling trychologiczny Bandi, Cerkogel 30, żel aloesowy Gorvita, olej z nasion kozieradki i olej konopny.
  • Bardzo doceniłam oleje i nie tylko jeśli chodzi o olejowanie, ale także ich wpływ na wnętrze. Staram się codziennie do jakiegoś posiłku dodać olej lniany lub konopny, brać witaminę D. Zamierzam też zgodnie z radą siostry (dietetyczki :D) brać olej z wiesiołka.

Jestem wdzięczna mojej siostrze, rodzinie, otoczeniu za to, że nigdy nikt nie krytykował moich włosów, a wręcz chwalił i mimo że sporo czasu upłynęło zanim zaczęłam świadomie dbać o włosy, to doceniam przebytą drogę. Mam nadzieję, że to będzie dla Ciebie dobra dawka motywacji by zacząć coś robić ze swoimi włosami, bo możesz wydobyć z nich piękno, o jakie je nawet nie podejrzewasz!

Miłego wieczoru,

Asia

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.